Wszystkiemu winna jest zdradliwa pogoda. Rano bardzo zimno, później – raptowne ocieplenie. Słupek na termometrach rośnie do kilkunastu stopni. Ludzie lekceważą skoki temperatury. Albo się przegrzewają, albo nadmiernie wychładzają. A to krok to ataku wirusa lub bakcyla.
Potem boli głowa, gardło, co najczęściej bagatelizujemy stosując parafarmaceutyki dostępne w aptekach bez recepty. Przeziębieni wolą takie samoleczenie niż wizytę u lekarza. Odstraszają kolejki oraz fakt, że coraz mniej ludzi idzie na zwolnienie. Niechętnie patrzą na nie pracodawcy.
- „Przechodzone” przeziębienie może spowodować wiele powikłań i poważniejszych chorób takich jak zapalenie górnych dróg oddechowych, grypę, anginę. Takie choroby wymagają już leczenia farmakologicznego i dłuższego leżenia w łóżku – przestrzegają interniści.
W takim przypadku koszt leczenia znacznie wzrasta nawet do kilkudziesięciu złotych. Sprawdza się tu powiedzenie, że lepiej zapobiegać niż leczyć..
Pamiętać należy także o tym, że w takich warunkach bardzo łatwo zarazić kogoś chorobą. Szczególnie narażone są osoby starsze i dzieci.
Od kilku lat coraz bardziej popularne stają się szczepienia przeciwko grypie. W aptekach można znaleźć kilka rodzajów takich szczepionek. Lekarze zalecają szczepić się tą samą szczepionką przez kilka lat. Szczepienie nie chroni całkowicie przed zachorowaniem na grypę, ale znaczenie łagodzi objawy choroby i zapobiega powikłaniom.
Warunek: przy jego przyjmowaniu trzeba być całkowicie zdrowym.
Niektóre zakłady pracy fundują swoim pracownikom szczepionkę licząc, że okaże się skuteczna przy fali grypowych zachorowań i pozwoli uniknąć absencji w miejscu zatrudnienia.