Załoga wystartowała też w Rajdzie Warmińskim zajmując szóste miejsce. Białostocko-jeleniogórska para nie osiągnęła założonego rezultatu którym była meta Rajdu Polski i w miarę rozwoju walka o podium w grupie N.
Wrzesień był bardzo pracowity dla Łukasza Włocha, który przejechał pięć rajdów. Zaczęło się w Braniewie pod rosyjską granicą. Później słowacki Rajd Koszyc zaliczany do Mistrzostw Europy Centralnej, Mistrzostw Słowacji, Węgier i Polski. Dalej Rajd Wisły w Jastrzębiu Zdrój. Wspomniany Rajd Warmiński w którym startował m.in. Staniszewski, Hołowczyc, Bębenek, Rzeźnik, Dul, około 12 zawodników w mocnych samochodach z napędem na cztery koła. Felix/Włoch odbyli też testy z Bryanem Bouffier , zwycięzcą słynnego rajdu Monte Carlo. Na testach był też Abdulaziz Al-Kuwari . Katarski kierowca pokazał pierwszy raz w Polsce auto Mini Cooper RRT.
- Dużo przygotowań poszło na marne. Mam nadzieję że chociaż mój kierowca wyciągnie wnioski i zacznie więcej słuchać. Z Felixem bo taki ma pseudonim sportowy Paweł Danilczuk jechało mi się fajnie. Nie boi się, dobrze czuje samochód i myślę, że jeżeli będziemy dalej współpracować to uda się osiągnąć fajne wyniki. Bardzo żałuję, że nie udało się przejechać więcej odcinków, mieliśmy świetny opis i chcieliśmy cieszyć się jazdą. Pierwszy raz w Polsce rozegrano odcinek kwalifikacyjny i kolejność podczas wybierania pozycji do startu był taka jak na tym odcinku. My mogliśmy wybrać pozycję od dwudziestej albo niezbyt korzystną w pierwszej trójce, wybraliśmy drugie miejsce na drodze licząc że pojedziemy śladem Kajetanowicza. Taktyka była taka, pierwszą pętlę przetrwać, na drugiej atak. Niestety dach na drugim odcinku pierwszej pętli przekreślił nasze marzenia o mecie w Mikołajkach. Delegat techniczny zauważył zagiętą klatkę bezpieczeństwa i na jego wniosek dyrektor zakazał nam dalszej jazdy. Z drogi zdjęła nas policja i pozostało z pozycji kibica patrzeć karnie jak jadą inni, a my staliśmy czerwoni ze wstydu jak buraki – powiedział po rajdzie Łukasz Włoch.
Co czułeś wisząc na dachu w pasach zaraz po wypadku?
- Ogromne "zdenerwowanie" na mojego kierowcę, że nie posłuchał i to że jak najszybciej chcę stanąć na kołach żeby pojechać dalej. Widziałem, że jest dużo kibiców i dadzą radę postawić nas na koła, ale żeby to uczynić musieli złamać drzewo. Wykazali się ogromną siłą i chęcią pomocy za co bardzo im dziękuję. Teraz po tylu rajdach przyjechałem do mojej ukochanej Jeleniej Góry naładować baterie. Ciesząc się piękną złotą jesienią Karkonoszy pójdę w góry odwiedzę moje ulubione miejsca. Odpocznę przed ostatnią eliminacją Mistrzostw Polski w której przyjdzie nam walczyć o mistrza Polski albo o obronę drugiej pozycji w klasie ósmej – dodaje Włoch.