Niedziela, 9 czerwca
Imieniny: Dominika, Felicjana
Czytających: 8698
Zalogowanych: 8
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Region: Kiedy Piotr poznał Elżbietę, czyli „Histerie miłosne” w Karpaczu

Niedziela, 28 lipca 2013, 8:13
Aktualizacja: Poniedziałek, 29 lipca 2013, 6:42
Autor: Elster
Region: Kiedy Piotr poznał Elżbietę, czyli „Histerie miłosne” w Karpaczu
Fot. EM
W minioną sobotę (27 lipca) na Scenie Teatralnej Hotelu Gołębiewski w Karpaczu wystawiono spektakl „Histerie miłosne” wg Murray'a Schisgala, w reż. Piotra Jędrzejasa, firmowany przez Tito Productions. Pomysłodawcą i koordynatorem wydarzenia jest firma EMY.

Reżyserii tej adaptacji sztuki „Luv” (zniekształcone, żargonowe „Love”) - bestsellera scenicznego lat 60. XX wieku - amerykańskiego pisarza Murray'a Schisgala podjął się Piotr Jędrzejas, który w połowie kwietnia br. odebrał nominację z rąk prezydenta miasta Marcina Zawiły na stanowisko szefa Teatru im. Norwida.

Jędrzejas jest nie tylko reżyserem teatralnym, ale i aktorem. Jako absolwent PWSFTviT w Łodzi, czyli popularnej „filmówki” (1999), ukończył także kurs aktorski w Holborn Centre for the Performing Arts w Kingsway College w Londynie. Grał w teatrze: najpierw w Nowym im. Gustawa Morcinka w Zabrzu (1999-2001), później w Śląskim im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach (2003). Pracował w Starym Teatrze w Krakowie jako asystent reżysera Kazimierza Kutza i Remigiusza Brzyka (w 2008 r. w Teatrze im. Norwida wyreżyserował „Okrutne i czułe” wg Martina Crimpa – przyp. red.), był stypendystą Institut del Teatro w Barcelonie (2003). Legitymuje się dyplomem wydziału reżyserii dramatu krakowskiej PWST (2005). Zrealizował sztuki w teatrach: STU w Krakowie, im. Stefana Jaracza w Olsztynie, im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, Stowarzyszenia Teatralnego N50, 18 E18, 46 w Zabrzu, Na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie, Wybrzeże w Gdańsku oraz warszawskiej sceny Przodownik, czyli Laboratorium Dramatu na Mokotowie, gdzie przez kilka lat był wiceprezesem. Jego działalność impresaryjno-artystyczna przydała się, by spełnić wygórowane wymogi formalne konkursu na dyrektorski stołek jeleniogórskiego teatru. Jak Piotr Jędrzejas sprawdzi się na zupełnie nowym etapie życia - czas pokaże.

Cała akcja „Histerii miłosnych” dzieje się na promenadzie, w tle widać panoramę miasta. Scenografia Marcina Chlandy dysponuje skromnymi rozwiązaniami, ogranicza się do realistycznej sytuacji. Nie ma tu inscenizacyjnych błyskotek. Jest tylko platforma (deptak przy moście), na której toczy się gra: dwóch mężczyzn, jedna kobieta – i tekst jako komunikat. Stąd na pierwszy plan wychodzą sprawne dialogi, przetłumaczone przez Bartosza Wierzbiętę, twórcę polskiej wersji językowej „Madagaskaru”, „Rybek z ferajny” i „Shreka”, z błyskotliwymi grami słów.
Główny bohater, materialistyczny Marian Motyka (w tej roli Szymon Bobrowski), jest świetnie wykształconym absolwentem socjologii. Ma piękną żonę Elżbietę, (Magdalena Boczarska), kobietę obdarzoną ponadprzeciętną inteligencją. Jednak nie jest zadowolony z dotychczasowego życia z nią. W istocie zdradza Elżbietę na boku z kochanką Leną. A że małżonka nie chce dać mu rozwodu, Marian planuje pozbyć się jej. Pewnego dnia przypadkiem spotyka dawno niewidzianego szkolnego kumpla ze studiów - nieobliczalnego odmieńca Piotra Bezińskiego (Bartłomiej Topa). Piotr stoi na przysłowiowej krawędzi i zamierza rzucić się w toń z rozpaczy nad swym żałosnym losem samotnego nieudacznika. Marian wpada więc na pomysł, którego konsekwencje dają początek niespodziewanych wydarzeń. Życie osobiste Mariana, Elżbiety i Piotra ulega diametralnej zmianie... Puenty nie należy zdradzać, bo jak przystało na farsę, wywołać ma ona dobre samopoczucie na widowni.

Razi słaba pomysłowość reżysera Piotra Jędrzejasa i brak wyraźnej koncepcji spektaklu. Miejscami przedstawienie traci nerw, pojawiają się fałszywe nuty. Błąd tkwi chyba także w samym doborze „zakurzonego” tekstu Schisgala, ujętego tu w wyraźny nawias teatralnych konwencji (o czym świadczą zwroty do publiczności). Twórczość Schisgala przypomina tygiel, w którym mieszają się składniki i substancje o bardzo różnych, często przeciwnych właściwościach i działaniach: teatr absurdu, teatr bulwarowy, cyrk i czarny humor. Zapewne pół wieku temu w realizacji broadway'owskiej samego Mike'a Nicholsa i w języku oryginału, tekst Schisgala prezentował się znacznie lepiej.

Przedstawienie zawiera elementy interakcji z widzami. Aktorzy, skądinąd markowi, nie zawiedli. Doskonale trafili w ton - między serio a zabawą. Podobali się wszyscy, a półtorej godziny z przerwą minęło niepostrzeżenie. Najsprawniej poradziła sobie w tym stanie rzeczy wyborna Magdalena Boczarska. Widownia najżywiej reagowała jednak na Szymona Bobrowskiego, który „puszczał oczko” do publiczności już w swoim pierwszym wejściu. Swoją rolę cwaniaczka na nerwowym luzie zbudował przede wszystkim na krzyku, grając w dość jednostajnym rytmie, w miarę rozwoju akcji zbyt często popadał w ton kabaretowy, jakby nie dowierzając inteligencji widza. Przekonywujący z kolei był Bartłomiej Topa. Uciekał od dosłowności, wychwytywał wszystkie niuanse tekstu i budził politowanie swoją postacią nieudacznika.

„Histerie miłosne” są zręcznie przyrządzonym produktem scenicznym. To spektakl rozrywkowy, który po prostu miło się ogląda. Przyjęto tę realizację uprzejmie, ale bez większego entuzjazmu.

Ogłoszenia

Czytaj również

Komentarze (3)

Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Czy jeżdżę na rowerze?

Oddanych
głosów
538
Tak, regularnie
24%
Tak, od czasu do czasu
36%
Nie, ale uprawiam rekreacyjnie inny sport
15%
Nie, z jakimkolwiek sportem mi „nie po drodze”
25%
 
Głos ulicy
Ja lubię sushi, a ja wolę burgery domowe
 
Miej świadomość
Kraina Wygasłych Wulkanów w Polsce
 
Rozmowy Jelonki
Od lat wnioskujemy o rondo w tym miejscu
 
Piłka ręczna
Młode szczypiornistki w akcji
 
Piłka nożna
Walczyli, ale... Śląsk odjechał w samej końcówce!
 
Aktualności
Roboty na finiszu
 
Aktualności
D–Day na kowarskiej starówce
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group